piątek, 22 kwietnia 2016

Otwarcie sezonu

Witam Szanownych Państwa w jedynym w swoim rodzaju Gabinecie osobliwości. Proszę się rozgościć - kawy, herbaty, może czystka?

Zapraszam w szaloną podróż z pogranicza jawy i snu, gdzie niedoczynne nocne majaki mieszają się z - wydawałoby się - całkiem trzeźwą rzeczywistością. Będzie i śmiesznie, i strasznie, a w najgorszym wypadku zaobserwują Państwo na skórze (o zgrozo) przebiegłe ciarki wstydu.

Inspiracja? Niezmienna - życie z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Głupoty, głupotki, wnerwy i żale.
Czasem pewnie i plotki.
Ludzie, zwierzęta, spokojni, w szale,
Garmaż, biurowce, opłotki.

Kończąc ten przydługi i gatunkowo pozostawiający wiele do życzenia wstęp, zapraszam do zwiedzania.

A, wina nie będzie. Ten z dołu wszystko wydoił.



Caravaggio, Zniewieściały Bachus z kielichem wina

5 komentarzy:

  1. Nie mogłam pozostawić tegoż posta bez odzewu. Koleżanko Bloggerko, niezmiernie cieszy mnie fakt Twojego powrotu na łono jakże zacne - wirtualne w postaci zliftingowanrgo bloga. Zatem wznieśmy toast za przyszłe (ale i przeszłe) posty! Czekam zatem cierpliwie na jakże trafne komentarze dotyczące rzeczywistoci. Różnej.
    Em just Em

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twoja wzorowa postawa i wywiązywanie się z internetowych obowiązków.
      Co do przeszłych postów, nie wiem, czy zauważyłaś, ale odeszły w wieczny niebyt. Musiałam podjąć radykalne kroki w związku z nową polityką tego (nowo)tworu. Inna koncepcja całości i decyzja JAKBY nieodwołalna.

      Usuń
  2. To mnie niezmiernie zmartwiło - brak przeszłości. Dobrze, że wczorajszego dnia zdążyłam odświeżyć lepsze smaczki i zapisać w niezmierzonej pamięci:)
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry wieczór,

    ja na początek poproszę koniaczeq, raz!

    Droga,
    zawstydziłaś tym zaśnięciem, tym zniknieniem swoim samego Łazarza, ba, Jezusa nawet. My, naród cieszymy się niepomiernie z Twojego powrotu na szerokie wody, zielone niwy, złote łany blogosfery. Czekamy na cytaty, anegdoty, złote bon moty.
    Niech Ci wena twórcza nigdy nie zagaśnie,a kto nie przyklaśnie - niech pod stołem trzaśnie!

    Czerwone maki z Monte Cassino

    OdpowiedzUsuń