poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Gniazdo


Na pierwszy rzut oka była starą kobietą jakich wiele. Dopiero gdy przyjrzałeś się dokładniej, zauważałeś w niej ptaka – skulonego w sobie, zmęczonego długim lotem przez życie.

Centralny punkt jej płaskiej, kwadratowej twarzy stanowił nos – spiczasty wierzchołek doskonale kontrastujący z wgłębieniem, w którym powinny znajdować się zęby. Szeroko rozstawione oczy niespokojnie wodziły to w jedną, to w drugą stronę, rejestrując świat w całej jego okazałości.

Codziennie wieczorem wsiadała do autobusu, zawsze na tym samym przystanku. Z trudem robiła duży krok, by zaraz, pochylona niemal twarzą do ziemi, gorączkowo poszukiwać fotela. Siadała tuż przy miejscu dla wózków, tyłem do kierunku jazdy. Tak zagnieżdżona energicznie żuła bezzębne dziąsła.

Ale pewnego razu nie wsiadła. Nie widziałam jej na przystanku, ani w autobusie. Na ulubionym krześle leżało tylko kilka niedbale rozrzuconych gałązek i piór. Nieulotnych dowodów na ulotne istnienie.

S. Dali, Trwałość pamięci (1931)

8 komentarzy:

  1. Hm kiedy jesteś niemym obserwatorem i zauważasz rzeczy, które dla innych są rutyną, przeżywasz jakoś bardziej większość otaczających wydarzeń. Taka refleksja mi się nasunęła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem pojechała inną trasą. Kiedy zbliżała się już do miejsca destynacji, kiedy lektorka beznamiętnym głosem wypowiedziała głośno jego nazwę, nadusiła skurczonym szponem czerwony przycisk "STOP". Rozklekotane drzwi z łoskotem się przed nią otwarły, wzięła głęboki oddech i przestąpiła odważnie niskopodłogowy próg. Świat nie zatrzymał się choćby na chwilę, żeby mogła spokojnie z niego wysiąść. Zdążyła jeszcze splunąć za siebie i rozpłynęła sie w oparach mgły...
    Czasem Ci do niego śpieszno i aż przebierasz nogami z podniecenia, naciskając w szaleńczym widzie przycisk „STOP! Stop! Sto”… Czasem wręcz przeciwnie - możesz go nie żądać, możesz nieraz szczęśliwie ominąć. Koniec końców i tak na nim wysiądziesz - na przystanku „Cmentarna. Na żądanie”.
    Ps. Refleksyjne opowiastki o przemijaniu pod patronatem ks. Jana Twardowskiego, których wysyp następuje na przełomie października/listopada uważam za temat zamknięty. Na przekór nadchodzącej ponurej aurze, proszę o lekkie pamflety (pod egidą Mariusza Szczygła).

    Łączy pozdrowienia,
    Mól książkowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Szanowna Pani się aby nie zagalopowała? To nie jest koncert życzeń, że jakieś "proszę o więcej Szczygła w Domańskiej/mniej Dehnelowatości/pamflet (i to lekki!). To jest poważny, opiniotwórczy blog, proszę pani, tu się wchodzi i czyta, co autorka w bólu spłodziła. Jeżeli wyżej wymienioną natchnie, proszę pani, to i pamflet się znajdzie, i coś do zerwania boków. Wszystko w swoim czasie.

      PS Wersja alternatywna - propsy.

      Ukłony dla małżonki.

      Usuń
    2. ....."Ps. Refleksyjne opowiastki o przemijaniu pod patronatem ks. Jana Twardowskiego, których wysyp następuje na przełomie października/listopada uważam za temat zamknięty. Na przekór nadchodzącej ponurej aurze, proszę o lekkie pamflety (pod egidą Mariusza Szczygła).".....
      Bardzo trafne spostrzeżenie . Zbyt mało radosnej , pogodnej twórczości w tym wątłym , kruchym "OBCYM ELEMENCIE" . Przecież mamy "Dobrą zmianę" i nowe autobusy wożące pasażerów tylko do krainy szczęśliwości .

      Usuń
    3. Te autobusy chyba nie kursują na mojej trasie... Pogodna twórczość się pojawi, kiedy na nią wrócą.

      Usuń
    4. CHLEBA-IGRZYSK-PAMFLETÓW!

      Żądają,

      członkowie Dyskusyjnego Klubu Książki w Otwocku

      Ps. Kto zacz robi za szczęśliwą małżonkę?

      Usuń
  3. Nawet zegary są zmęczone czasem, a to oznacza, że nie ma komu tykać.

    OdpowiedzUsuń