środa, 27 lipca 2016

Hasło


- Na siedem liter, może być skórzana…

Mijała kolejna godzina a ojciec wciąż głowił się nad krzyżówką. Każdego wieczora po wykonanej robocie siadał w kuchni, zjadał talerz kanapek z salcesonem przygotowanych przez żonę i pochylał się nad zeszytem z szaradami. Chłopy we wsi mówili, że Piotr zgłupiał na stare lata – zamiast się napić, mecz obejrzeć w telewizorze, wolał zgadywanki. To mnie uspokaja – powtarzał.

- A idź ty! – odparła gniewnie matka i wróciła do wycierania szklanek tak intensywnego, jakby miała zetrzeć z nich brudy całej ludzkości. – Zośka jeszcze nie w chałupie, a tobie jak zawsze głupoty w głowie. Wiesz, która jest godzina? Gdzie to dziewuszysko się znów szlaja. Skaranie boskie.

Niewiele trzeba było czekać, a drzwi domu otwarły się z hukiem.

- Mamo, tato, dostałam się na studia! – wykrzyknęła uradowana najmłodsza Rasiakówna, po czym już chciała zarzucić matce ramiona na szyję, gdy ta odepchnęła ja ze złością:

- Co? Czyś ty zdurniała do reszty?! A kto gospodarstwem się zajmie, jak mnie i ojca starość zabierze? Do miasta się zachciewa!

Należało się tego spodziewać – matka nigdy nie akceptowała jej pomysłów. Liczyły się tylko krowy, prosiaki i to, czy truskawki w tym roku obrodzą. Helena nie znała innego świata, nie chciała poznać. A Zośka nic nie powiedziała, jak zwykle. Zdusiła w sobie doskonale znane poczucie złości, cisnęła na stół skórzaną listonoszkę, z którą dopiero co wróciła z miasta i wybiegła z domu. Traf chciał, że torebka upadła tuż przed ojcowską krzyżówką. Piotr spojrzał na nią zdziwiony, po czym wykrzyknął:

- No przecież, że torebka!
 
J. Chełmoński, Babie lato (1875)
 

2 komentarze:

  1. Znakomita klamra kompozycyjna, przesławna to-reb-ka:)Mą uwagę zwróciła również Zośka (Kaśka?)
    Trzymana w więzach spadku po rodzicach...
    Em

    OdpowiedzUsuń